O Annie Dostojewskiej

Anna Grigorijewna, przyszła Dostojewska, nie przypuszczała nawet, jak potoczy się jej życie, gdy 4 października 1866 roku, zachęcona przez swojego nauczyciela stenotypii, udała się do Zaułka Stolarnego w swoim rodzinnym mieście, Sankt-Petersburgu. Mieszkał tam Fiodor Dostojewski, słynny już wtedy pisarz, człowiek o trudnym i ogarniętym wieloma namiętnościami charakterze. Jakby to się dziś powiedziało: mężczyzna po przejściach.

Anna miała 20 lat i była niewinną dziewczyną z dobrego domu. Jak to się stało, że pokochała 45-letniego wówczas, niskiego wzrostem mężczyznę z łysiną i przerzedzonymi zębami, cierpiącego na epilepsję złośliwca i marudę? Wiecznie zadłużonego, mającego bogatą erotyczną przeszłość, spotykającego się w tym czasie z kolejną kochanką? W dodatku w kieszeni u którego siedziała cała rodzina, a w przyszłości mającego przegrywać ostatnie pieniądze i jej rodowy majątek w ruletkę, będącą jego nałogiem?

„Bez względu na to, że przyszło mi znosić wiele materialnych niedostatków i duchowych cierpień uważam swoje życie za nadzwyczaj szczęśliwe i nie chciałabym w nim niczego zmieniać” – pisze wiele lat później Anna w swoich pamiętnikach.

Jak bardzo można zatem kochać?

Anna urodziła się w sierpniu 1846 roku, jej przyszły mąż miał już 25 lat i dwa lata wcześniej zaczął pisać (w sensie zawodowym).

Anna wspomina, że do jej wielopokoleniowego domu na terenie ławry Aleksandra Newskiego w Sankt Petersburgu przybyli tego dnia liczni goście z okazji święta patrona. Prospektem ciągnęły procesje, dzwony dzwoniły jak rozszalałe i wszyscy patrzyli przez okno na to niezwykłe widowisko.

Gdy matka Anny, 34-letnia wówczas Anna Nikołajewa, zniknęła w jednym ze swoich jedenastu pokoi, a chwilę potem powiła na świat dziewczynkę, wszyscy byli zaskoczeni, bo nikt nie zauważył nawet nieobecności przyszłej mamy. Zaraz wystrzeliły korki od szampanów i wszyscy uznali, że takie narodziny są wspaniałą wróżbą na przyszłość.

Dzieciństwo, choć rodzina była zasobna, było skromne. Anna wspomina, „że karmiono nas do syta, codziennie wyprowadzano na spacer, latem całe dnie bawiliśmy się w ogrodzie, a zimą zjeżdżaliśmy ze śniegowej górki. Zabawkami nas nie rozpieszczano, książek nie kupowano, a jedyną atrakcją było słuchanie bajek opowiadanych przez ojca”.

Anna ukończyła kursy stenografii i choć początkowo uważała tę sztukę za kompletną chińszczyznę, opanowała ją do perfekcji. To właśnie dlatego, jako najlepsza stenotypistka, została polecona Dostojewskiemu, gdy ten musiał ukończyć na czas książkę „Gracz’’ w niewyobrażalnie krótkim terminie. Gdyby tak się nie stało, wydawca by nie zapłacił.

Pierwsze spotkanie z przyszłym mężem nie wypadło dla niego korzystnie. Dostojewski wydał się Annie stary, zrzędliwy i bardzo niemiły. Ale już nieco ponad miesiąc później, gdy 8 listopada Dostojewski się jej oświadczył – a zrobił to w specyficznym dla siebie stylu –  była w nim po uszy zakochana.

Matka Anny nie była z tego związku zadowolona.

„Jako kobieta, która wiele przeżyła musiała przewidywać, że w tym małżeństwie czeka mnie wiele udręk i goryczy, zarówno ze powodu strasznej choroby męża, jak i materialnego niedostatku” – pisała wiele lat później w swoich pamiętnikach Anna Dostojewska.

Tym bardziej, że Fiodor Dostojewski był bardzo namiętnym mężczyzną. Jego liczne miłości, romanse i związki to gotowy scenariusz brazylijskiej telenoweli. Zakochiwał się w mężatkach mając jednocześnie kochanki. Czytając jego życiorys odnosi się wrażenie, że ciągle kogoś zdradzał, a namiętności aż kipiały.

Fiodor, przyjechawszy do Sankt Petersburga na studia, nie opierał się wdziękom tamtejszych kobiet lekkich obyczajów, przewrotnie skarżył się zresztą w liście do przyjaciela, że „są one coraz piękniejsze, ale i strasznie drogie”.

To w tym czasie młody Dostojewski miał zgwałcić małą dziewczynkę, czego echa można się dopatrzyć nie tylko w jego najbardziej znanej powieści  „Zbrodnia i kara”, ale też w listach jego przyjaciół do innych przyjaciół. W ówczesnym Petersburgu była to taka tajemnica Poliszynela.

 Swoją pierwszą żonę, Marię Dmitrijewną, poznał podczas syberyjskiej służby w wojsku, gdzie został zesłany za przynależność do koła pietraszewców, krytykującego carski ustrój i domagającego się reform.

Jak twierdził później – tam właśnie, na Syberii, stał się prawdziwym mężczyzną. Już sam fakt, że stojąc w obliczu śmierci, niemal przed plutonem egzekucyjnym, usłyszał carskie ułaskawienie i wieloletnią zsyłkę w drodze łaski miał ogromny wpływ na jego dalsze życie.

Wróćmy do Marii. Była żoną urzędnika celnego, ale trzy lata później owdowiała i mogła wyjść za Dostojewskiego. Zanim do tego doszło, Dostojewski musiał swoje odcierpieć, gdyż Maria znalazła kochanka i nie była zdecydowana, którego z panów wybrać. Po zawarciu małżeństwa z Dostojewskim, siedem lat później zmarła na gruźlicę.

Ale zanim do tego dochodzi cieszący się coraz większą sławą pisarz wiąże się z kochanką, wyzwoloną studentką Poliną. To prawdziwa femme fatale jego życia: to ją portretuje w kilku kolejnych dziełach, to ją wspomina do końca życia. Razem postanawiają wyjechać do Paryża. Polina jedzie pierwsza, a gdy Dostojewski dociera za nią, Polina oznajmia, że oto znalazła ideał mężczyzny i już pisarza nie chce. Dostojewski mimo to w Paryżu zostaje i nawet utrzymuje finansowo oboje kochanków, a po powrocie do Rosji, gdy ów ideał mężczyzny zostawia Polinę, raz jeszcze jedzie do Paryża, by ją pocieszyć. Razem zwiedzają pół Europy.

Gdy wracają do Rosji, Dostojewski jedzie do swojej śmiertelnie chorej żony Marii Dmitrijewnie, o którą dba już do końca. Z Poliną nie rozstaje się, aż ta w końcu sama go rzuca, odrzucając propozycję zamążpójścia.

Ale rozpacz nie trwa długo.

Zaraz po śmierci żony zakochuje się w Annie Korwin-Krukowskiej, Polce z pochodzenia. Mimo, że czyni jej propozycje, ta nie odpowiada mu tym samym i wyjeżdża do swojej posiadłości. W międzyczasie Dostojewski oświadcza się jeszcze Iwanczewej-Pisarowej, a potem szwagierce jednej ze swoich sióstr. Wszystkie odmawiają, a Dostojewski traci nadzieję na życie u boku jakiejkolwiek kobiety.

 Wtedy właśnie pojawia się Anna Snitkina, młoda stenotypistka.

 Tak więc gdy Anna Snitkina wychodzi za 25 lat starszego Fiodora Dostojewskiego, wychodzi za mężczyznę z bogatym bagażem doświadczeń, a przy tym wciąż walczącego z biedą i mającego na utrzymaniu rodzinę wcześnie zmarłego brata. Mało tego – wychodzi za człowieka, który jest uzależniony. Od czego?

Dostojewski całe życie marzy o Wielkiej Wygranej, a marzenie trafia na podatny grunt. Znana jest historia, że gdy młody Dostojewski dostaje tysiąc rubli ze spadku zmarłego ojca, sumę, dzięki której mógłby utrzymać się przez rok na studiach, wydaje ją w ciągu wieczora na bilard, grę w domino i kolację w restauracji. Co za fantazja! Teraz takiemu człowiekowi kazano by się leczyć w klubie anonimowego hazardzisty. Ile straciłaby literatura?

 Żona jest naturalnym wrogiem męża – powtarzał Annie. Mimo to Dostojewscy przeżyli wspólnie 14 lat, dochowali się czworga dzieci. Sonię, ich pierwsze dziecko, pochowali wkrótce po jej narodzinach.

Paradoksem wydaje się też sytuacja, że gdy wreszcie – z wydatną pomocą Anny Dostojewskiej – pisarzowi udaje mu się wyjść z większości długów, umiera.

 Anna stenotypistka, by nie wyjść z wprawy, opisuje niemal każdy dzień życia z Dostojewskim. Kocha go nad życie. Gdy rozdrażniony po alkoholu czepia się o byle co – żałowała go „mój biedny Fiediczka”. Gdy w niemieckich bułkach wyczuwał gorzki smak oleju – potakiwała. Nie dała po sobie poznać, gdy w czasie obiadu złamał jej się ząb – w domu oceniła, że jak się nie będzie szeroko uśmiechać, to nie będzie ubytku widać, a ząb wstawi, gdy będzie więcej pieniędzy…

 Ruletka w Baden-Baden i obsesja Dostojewskiego o Wielkiej Wygranej. Jak to opisuje mająca morze cierpliwości Anna?

– Mama przesłała nam 35 rubli, Fiedia wszystkie je przegrał – pisze w swoich pamiętnikach. – Płakałam długo, a potem napisałam do mamy, aby oddała w zastaw moją futrzaną salopę i przysłała mi pieniądze. Biedny Fiedia, bardzo się martwi.

– Nagle otworzywszy oczy zobaczyłam u swego wezgłowia Fiedię. Był bardzo zdenerwowany, zrozumiałam, że zapewne przegrał wszystkie 10 złotych talarów. Tak też było. Natychmiast zaczęłam go prosić by nie upadał na duchu i spytałam, czy nie potrzeba mu więcej pieniędzy. – Przegrałeś? Przegrałem – powiedział i zaczął mówić wzruszonym głosem, że mnie kocha, że jestem wspaniałą żoną i nie jest mnie godzien. Potem poprosił o jeszcze trochę pieniędzy. Błagałam, aby się uspokoił i zapewniłam, że może przegrać, ile chce. Rozpłakał się, bo w ciągu jednego dnia straciliśmy 160 talarów. Zastawiłam obrączkę.

Dookoła wyelegantowane damy, a ja ciągle chodzę w tej samej czarnej sukience, w której jest mi strasznie gorąco, i która na dodatek jest zła. Ale co zrobić, jak nie ma pieniędzy, bo Fiedia cały czas przegrywa.

Na Fiedię żal patrzeć, znów przegrał wszystko, a trzeba zapłacić za mieszkanie i obiady. Co teraz zrobić? Co jeszcze dać w zastaw?

Podobała mi się chusteczka w kropki, ale może pieniądze przydadzą się na coś innego? W zastaw może iść moje futerko, obrączki, kolczyki i palto Fiedii. Z bólem myślałam, że rzecz, która była mi tak droga, rzecz, którą nabyłam wraz z mamą z takim trudem, może przepaść za jakieś marne 15 rubli.

Oddałam i znów napisałam list do mamy, opisując w nim w jak marnym jesteśmy położeniu. Fiedia mówi, że kiedy stawia na pieniądz, to w jego głowie kołacze się myśl: to dla Ani na chleb, to dla Ani na chleb.

Mama przesłała mi pieniądze, ale Fiedia poszedł i znów wszystkie przegrał. Rozpłakałam się, a Fiedia powiedział, że już nie może znieść mojego płaczu, że mu się sprzykrzyło.

Zdenerwowało mnie to, bo cały czas cierpiałam bez szemrania, nawet kiedy brał ostatnie pieniądze. Jestem zmęczona myśleniem o przyszłości, w której oczekują nas same niedostatki. Tym bardziej, że spodziewam się dziecka. Fiedia znów mnie prosił, abym napisała do mamy.

I Anna pisze dalej:  Czy kiedykolwiek robiłam mu wyrzuty, że przegrał tak dużo pieniędzy? Przenigdy. – Początkowo wydawało mi się dziwne, że Fiedia, który z takim męstwem zniósł w swoim życiu tyle najprzeróżniejszych cierpień (uwięzienie w twierdzy, szafot, zesłanie, śmierć ukochanego brata, żony, naszej pierworodnej córeczki) nie ma na tyle silnej woli, aby opanować się i powstrzymać się od dalszej gry, widząc, że przegrywa. Wkrótce zrozumiałam, że nie jest to zwykły brak woli lecz nieprzezwyciężona namiętność, z czym nawet silny charakter walczyć nie może.

I zaraz dodaje: „jaka ja jestem szczęśliwa i jak bardzo kocham swojego wspaniałego męża”. Choć sam wielki pisarz ironizuje, że „gdyby znała życie, to za żadne skarby nie wyszłaby za starego, bezzębnego, rozwiązłego człowieka, za starego grzesznika”.

 Co takiego miał w sobie Dostojewski? Na pewno siła jego talentu mogła porwać niejedną kobietę – i tak zresztą było. Jest w jego utworach ciągłe poszukiwanie, filozoficzna zaduma, geniusz uporządkowania kłębiących się myśli, jest wreszcie namiętność, która sprawia, że niemal każda strona pachnie erotyką.

To zresztą mu zarzucano – tematy, które nawet teraz są tabu, już wtedy, w jego powieściach, gdzieś tam wypełzały jak jadowite żmijki, co to z jednej strony ukąszą, ale z drugiej słodko kuszą.

Kaszina-Jewreinowa swoją książkę – nietłumaczoną na język polski – pt. „Podziemie geniusza, czyli o seksualnych źródłach twórczości Dostojewskiego” dowodzi, że to właśnie jego niezdrowa seksualność stworzyła wszystkich tych, jakże intrygujących, ale jednak nerwowych, epileptycznych, duchowo chorych bohaterów.

 Kaszina cytuje przyjaciół pisarza, którzy piszą, że Dostojewski „tygodnia nie mógł przeżyć bez kobiety” – w sensie fizycznym. Że był rozpustnikiem. Będąc uwięzionym w twierdzy pisze do brata, że cierpi na hemoroidy i zapalenie pęcherza, co ma świadczyć – zdaniem autorki książki – o ogromnych problemach spowodowanych przymusowym celibatem.

Wreszcie cały rozdział Kaszina poświęca opisowi gwałtu dokonanego przez Stawrogina na dziewczynce, dziecku jeszcze, którego dokładny opis piórem Dostojewskiego znalazł się w „Zbrodni i karze”. Pisarz –zdaniem Kasziny – opisuje swoje własne przeżycia, gdyż sam dopuścił się tego haniebnego czynu, o czym w sanki Petersburgu „się mówiło”.

Ludzie, którzy go znali,  nie mieli o nim dobrego zdania. Wiadomo, że nie lubił go Lew Tołstoj (może zazdrościł talentu? W samej Rosji Tołstoj jest o wiele bardziej cenionym pisarzem niż Dostojewski, który bardziej podpasował Zachodowi). A Turgieniew pisał w listach, że „Dostojewski to najbardziej wredny chrześcijanin, jakiego spotkałem w życiu”.

A Anna Dostojewska? Udawała, że tego wszystkiego nie wie czy naprawdę nie wiedziała? A może była zaślepiona miłością do męża?

Jedno z jej wspomnień: „Położyłam się spać, ale o drugiej, kiedy Fiedia przyszedł się pożegnać, obudziłam się. Znów mi mówił same piękne rzeczy, że bardzo mnie kocha, jak nikogo na świecie, że jestem stworzona dla niego, że właśnie taka żona jest mu potrzebna. Potem przez dwie godziny nie mogłam zasnąć (mój miły i kochany Fiedia!), aż w końcu o szóstej zasnęłam i spałam do dwunastej”.

 Anna Dostojewski nie była zbyt piękna, nie była zbyt czarująca, a już na pewno nie seksowna, co tak pociągało Dostojewskiego. Na swój wiek była nad wyraz poważna i dojrzała. Koleżanki mówiły jej nawet, że nie widać po niej, by była ćwierć wieku młodsza od swojego męża.

Może uznała, że Dostojewski to fantastyczna partia, która spadła jej wręcz z nieba? Że nikt inny by się nią nie zainteresował?

Faktem jest jednak, że to przy niej, statecznej kobiecie, wyrozumiałej i troskliwej, spędził najlepsze – zawodowo – lata życia. Jego biografowie utrzymują nawet, że gdyby nie Anna, Dostojewski nie stworzyłby tylu wspaniałych dzieł, bo to ona zapewniła mu wreszcie spokój ducha i duszy.

 Dziś trudno sobie wyobrazić taką bezinteresowną miłość.

Fot. Internet

 

Dodaj komentarz